Zayn wysadził mnie pod domen Sillenów i po kilku minutach wykłócania się, że nie zostawi mnie tu samej, wreszcie odjechał.
Podeszłam powoli do drzwi i dałam sobie kilka chwil, na wymyślenie pretekstu, aby dostać się do środka. No to jedziemy. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Niemalże od razu otworzyła mi jasnowłosa kobieta w średnim wieku o miłym uśmiechu. Sama przykleiłam do twarzy swój najbardziej przekonujący.
-Dzień dobry, pani Sillen -przywitałam się milutko.
-Witaj...
-Nancy. -Wyciągnęłam przed siebie dłoń.
Kobieta ją uścisnęła i posłała kolejny czarujący uśmiech.
-Jestem przyjaciółką Adama -zaczęłam moją historię. -Pożyczyłam mu ostatnio kilka zeszytów, a są mi teraz bardzo potrzebne. Jest może w domu?
-Tak, zapraszam. -Zrobiła mi miejsce w przejściu i zamknęła za mną drzwi. -Zaprowadzę cię do jego pokoju.
Szłam zaraz za nią, rzucając komplementy typu ma pani bardzo ładny dom, aż dotarłyśmy do odpowiednich drzwi.
-Pewnie słucha muzyki, nie musisz pukać -oznajmiła. -Przygotuję wam jakieś przekąski.
Odwróciła się i zniknęła w kuchni. Odrzuciłam fałszywy uśmiech i weszłam do pokoju. Jego mama miała rację. Słuchał muzyki i nawet nie zauważył, że ktoś przyszedł. Sięgnęłam po poduszkę i w niego rzuciłam.
-Ej, co jest... -Zdjął słuchawki i wstał od komputera. -Kim ty jesteś? -zapytał mniej niż nieprzyjaznym tonem.
-Ja? -odparłam słodko. -Jestem przyjaciółką Harrego Stylesa i chciałabym wiedzieć, dlaczego postanowiłeś wrobić go w morderstwo Alexandry, podczas, gdy ty jesteś prawdziwym sprawcą -dokończyłam chytrze, siadając na łóżku.
-Co? -syknął. -Nic jej nie zrobiłem! -prawie krzyknął.
-Powiedzmy, że ci wierzę, chociaż wcale nie. -Uśmiechnęłam się sztucznie. -Dlaczego chcesz wrobić w to Harrego?
-Skąd niby możesz to wiedzieć? -Jego nastawienie wobec mnie nadal dawało dużo do życzenia.
-Ponieważ zamówiłeś u niego narkotyki, których nigdy nie odebrałeś, a potem zadzwoniłeś na policje i kazałeś im szukać prochów w szkole. -Założyłam ręce na piersi. -No i siostra Alexandry twierdzi, że się jej narzucałeś -kontynuowałam. -To koniec, Adam. Rozszyfrowałam cię -dokończyłam.
-Może i go wrobiłem, ale to nie znaczy, że ją zabiłem! -zawołał.
-Czyżby? -zapytałam powątpiewając.
-Zakochała się w nim, chociaż on nie zwracał na nią uwagi! -przeczesał włosy dłońmi. -Ciągle jej powtarzałem, żeby dała sobie z nim spokój, ale nie słuchała.
-I to powód do zabójstwa? -prychnęłam.
-Jeszcze raz ci mówię, że jej nie zabiłem -warknął. -Kochałem ją. -Zacisnął zęby. -Ale ona miała mnie gdzieś. A kiedy dowiedziałem się o jej śmierci... -zająknął się. -Chciałem, żeby Styles za to zapłacił.
-Winiłeś go za to, że nie chciała ciebie -stwierdziłam.
-Tak -przyznał.
-No dobra -westchnęłam. -Pojedziesz ze mną na komisariat i powiesz to szeryfowi.
-Nie ma mowy!
-Człowieku, czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, co zrobiłeś?! -Nie wytrzymałam i zaczęłam się na niego wydzierać. -Chcesz, żeby niewinna osoba poszła do więzienia, bo ty masz taki kaprys?! A co z prawdziwym zabójcą? -Rozłożyłam bezradnie ręce. -Nie chcesz, żeby zapłacił za to, co jej zrobił?
-Nie myślałem o tym w ten sposób. -Otarł łzy spływające mu po policzkach.
-Pojedź ze mną do szeryfa -powtórzyłam.
-Dobrze -poddał się.
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do wyjścia.
-Wybieracie się gdzieś? -Jego mama wyjrzała na korytarz.
-Tak, wrócę niedługo -odparł.
-Masz jakieś auto? -spytałam, gdy byliśmy już na zewnątrz.
-Chodź -mruknął i otworzył garaż.
Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy z podjazdu.
Czy mu wierzę? Trudno powiedzieć. Z góry założyłam, że to on jest winny, ale teraz... nie jestem pewna. Miał motyw: nieodwzajemnioną miłość i zazdrość. Ale podczas rozmowy z nim odniosłam wrażenie, że to tylko zraniony dzieciak szukający zemsty za śmierć dziewczyny, którą kochał.
-Gotowy? -spytałam, gdy Adam zaparkował przed budynkiem policji.
-Niezupełnie -odparł.
-I tak nie masz wyjścia -oznajmiłam i wysiadłam.
Na szczęście zrobił to samo i nie musiałam wyciągać go z auta siłą. Pozwoliłam mu iść przede mną, tak na wszelki wypadek, gdyby wpadła mu do głowy chęć ucieczki. Nie robił jednak żadnych numerów. Weszliśmy do środka budynku i podeszliśmy do dyżurującego policjanta. To był ten sam, którego oszukałam, żeby wpuścił mnie do Harrego.
-Przepraszam -zagadnęłam.
-Tak? -Podniósł głowę. -Och, to znowu ty. -Poznał mnie. -Wybacz, ale tym razem nie mogę pozwolić ci na widzenie z bratem -dodał przepraszającym tonem.
-Nie dlatego tu jestem -zapewniłam szybko. -Chciałabym się widzieć z szeryfem.
-Niestety, ale właśnie odbywa się zebranie w sprawie tej zamordowanej dziewczyny.
-To nawet lepiej. -Ucieszyłam się. -Po to tu jesteśmy. Ja i mój kolega mamy ważne informacje.
-Nie jestem pewien, czy...
Nie dałam mu szansy dokończyć, bo złapałam Adama za rękę i pociągnęłam w stronę biura pana Otto. Bez pukania otworzyłam drzwi i siłą wepchnęłam tam chłopaka.
-Co to ma znaczyć? -zapytał szeryf surowym głosem.
O, nawet tata tu jest.
-Mam dowód na to, że Harry Styles jest niewinny -palnęłam prosto z mostu.
Jak szaleć, to szaleć.
-Słucham? -Tata wstał z krzesła i do mnie podszedł. -Co ty wyprawiasz, Veronica?
-Ratuję skórę niewinnego człowieka -powiedziałam pewna siebie. -To on do was dzwonił. -Wskazałam na przerażonego Adama. -Chciał, żebyście myśleli, że to Harry.
Miałam mówić dalej, ale zdałam sobie sprawę, że jeśli powiemy całą prawdę, to oskarżą go o handel. O kurwa mać. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam?!
-Ona ma rację -powiedział cicho Sillen. -Chciałem się na nim zemścić.
-Zdajesz sobie sprawę, że będziesz miał sporo kłopotów, jeśli to się okaże prawdą? -powiedział Otto.
-Tak -mruknął.
-Był zakochany w Alexadrze, ale ona go nie chciała i dlatego się mścił -rzuciłam. -A te narkotyki w szkole wcale nie są Harrego -dodałam szybko.
-Odciski palców mówią co innego -przypomniał.
-Tak, ale byłam z nim, kiedy je zostawiał -skłamałam. -Kilka dni temu ktoś wsadził mu je do szafki. Wyrzucił je do kosza. Każdy mógł zanieść je do woźnego.
-Widziałem, jak je wyrzuca -wtrącił Adam.
Dlaczego on mi pomaga?
-Wtedy wpadłem na pomysł z telefonem.
-Złoży pan oficjalne zeznania? -zapytał mój tata.
Dziwnie było słyszeć, jak mówi do szesnastolatka per pan.
-Tak. -Pokiwał głową.
-Przyprowadźcie tu Stylesa -polecił szeryf.
Odetchnęłam z ulgą i wyszłam na korytarz za dwoma policjantami. Czekałam, aż go przyprowadzą.
-Dobra robota. -Tata poklepał mnie po plecach.
Uśmiechnęłam się słabo.
-Jak ci się to właściwie udało?
-Nie mogłam uwierzyć, że Harry jest winny. -Wzruszyłam ramionami. -Więc postanowiłam to sprawdzić.
I wreszcie go zobaczyłam. Bez krat, bez kajdanek... po prostu jego. Jednym susem znalazłam się przy nim i objęłam go za szyję z całej siły. Otoczył ramionami moje plecy i przycisnął do siebie.
-Mów, że ktoś podrzucił ci prochy do szafki, a ty wywaliłeś je do kosza -szepnęłam mu do ucha.
-Co? -zdziwił się.
-Zaufaj mi.
-Panie Styles, czy można? -Zastępca Soto gestem ręki zaprosił go biura.
Odsunęłam się od niego i posłałam mu uśmiech.
-Powodzenia.
Ucałował moje czoło i poszedł za gliniarzem.
Nie wiem ile czasu na niego czekałam. Kilka minut, a może kilka godzin? Nie mam pojęcia. Wiem tyle, że tata kilkakrotnie namawiał mnie na powrót do domu, aż w końcu przeprosił mnie i sam zmęczony opuścił komisariat. Nudziło mi się okropnie, a z racji tego, że padła mi bateria w telefonie, nie mogłam nawet zagrać w jakąś głupią gierkę. Gapiłam się na zegar i odliczałam sekundy.
Udało mi się. Zrobiłam to. Udowodniłam, że Harry jest niewinny. Zatuszowanie jego powiązania z narkotykami nie było do końca uczciwe, no dobra -w ogóle nie było uczciwe, ale co innego miałam zrobić? Oczyścić go z jednego zarzutu i wpakować w kolejny? Nie mogłam. Kiedy go zobaczyłam, byłam taka szczęśliwa. Miałam ochotę zacząć skakać z radości. Ale teraz mój zapał powoli zgasł. Prawdziwy morderca wciąż jest na wolności.
Tak, wierzę, że Adam tego nie zrobił.
Może brzmi to naiwnie, ale nie wygląda mi na kogoś zdolnego do takiej zbrodni. I jeśli mam rację, to winny nadal pozostaje poza zasięgiem prawa. A to jest cholernie niesprawiedliwe. Zrobił ogromną krzywdę najpierw jej, a potem jej rodzinie. Ot, tak zabrał im ją. A miała przecież ludzi, którzy ją kochali, i którzy teraz strasznie za nią tęsknią. Była córką, siostrą, wnuczką...
Chcę wiedzieć, kto to zrobił.
I się dowiem.
Zacznę prowadzić własne dochodzenie. Policja może i zajmie się tą sprawą, ale ich skuteczność jest dla mnie wątpliwa. Już raz dali się oszukać zwykłemu dzieciakowi i nawet nie pofatygowali się sprawdzić, kto podał im informację o przestępcy jak na talerzu. To było skrajnie nieodpowiedzialne i przede wszystkim niekompetentne.
Nagle drzwi otworzyły się i Harry oraz Adam wyszli na korytarz. Od razu wstałam i do nich podbiegłam.
-I jak? -spytałam zniecierpliwiona.
-Jestem wolny -oznajmił brunet.
-A ja prawdopodobnie dostanę tylko prace społeczne dlatego, że sam się przyznałem -dodał Adam.
-Dziękuję, że tu ze mną przyszedłeś. -Położyłam mu dłoń na ramieniu.
-Nie masz powodu, aby mi dziękować -odparł szczerze. -To raczej ja powinienem przeprosić -spojrzał na Harryego.
-Nie ma sprawy -zapewnił.
Podali sobie dłonie i Adam pożegnawszy się z nami, wyszedł.
-Pani detektyw Toretto -mruknął Styles, obejmując mnie w talii.
-Brzmi idealnie, prawda? -Zaśmiałam się i pocałowałam go w kącik ust.
-Jesteś wielka -westchnął. -Gdyby nie ty, nie wiadomo ile czasu bym tu spędził.
-To prawda, jestem wielka. -Zaczęłam śmiesznie poruszać brwiami.
Harry schylił się do mnie i złączył nasze usta. Nie tak, jak poprzednim razem. Wtedy był to przelotny buziak. Teraz oboje włożyliśmy w to więcej uczuć i pasji. W głębi serca ucieszyłam się, że to mój pierwszy prawdziwy pocałunek. Był idealny. Odsunęliśmy się od siebie i trzymając się za ręce opuściliśmy budynek.
-Cholera -zaklął Harry.
-Co się stało?
-Nie mam tu samochodu. -Skrzywił się. -A zakładam, że ty też nie.
-Nie marudź. -Uśmiechnęłam się. -Spacer ci dobrze zrobi, słoneczko. -Cmoknęłam go w policzek i pociągnęłam za ramię, żeby zaczął iść.
Tak, mimo wszystkich przeciwności, ten dzień okazał się niezapomniany w najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Pierwsza! Świetny rozdział. :*
OdpowiedzUsuńLA.
Awwww :* Urocze <3
OdpowiedzUsuńJak na razie jest cudownie <3 Ale jak zacznie się następna akcja, to będzie po prostu zajebiście :D <3 <3 <3
Kocham ich!!!! I ciebie jeszcze bardziej!!! :D /ImYourCrazyMoffo
OdpowiedzUsuńOni są tacy agbjkbffjvgkbcdxvu że ojej ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cie za to że zaczełaś coś tak świetnego , bo wychodzi z tego naprawde bardzo fajna historia . A jak akcja się rozkręci to już w ogóle :***
Czekam na dalszy rozwój wydarzeń .
Ubustwiam Cię <3
Sylwia
<3
OdpowiedzUsuńNajsłodszy rozdział ever awwwwwwwww ♡♥
OdpowiedzUsuńOooooo!! Geeeeeniaaaaaaalneeeeee! Czuję następny rozdział! !
OdpowiedzUsuńMari xx
Awwwwww
OdpowiedzUsuńOni są tacy sjdkjfkfld
OdpowiedzUsuńKocham Cię jesteś zajebista ♥♥♥
OdpowiedzUsuńC
OdpowiedzUsuńCU
CUD
CUDO
CUD
CU
C
<3
Cudo <3 Next!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBłagam o następny
OdpowiedzUsuńI wszystko kończy się dobrze! :-)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że ta sprawa się wyjaśniła :9
Hazza jest "wolny" , nikt go już w nic nie wrobi( mam nadzieję) :))
Adam też dobrze na tym wyszedł!
Ogólnie suuuper rozdział! :-)
Czekam na więcej! :**
Oby szybko wskoczyły komentarze ;)
Zapraszam do sb
najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com
Zajebiste
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńKomentujcie błagam
OdpowiedzUsuńHa ha ja też błagam i to na kolanach <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńaaaaawww.. to jest cudne. ♥ masz taki własny styl pisania, który bardzo mi się podoba :) mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny post, nie mogę się wręcz doczekać *o* ♥
OdpowiedzUsuńw wolnej chwili zapraszam do siebie na imagine-life-with-1d.blogspot.com/
niestety uważam, że ten imagine mi nie wyszedł.. :c
kisses xxx
Elo ludzie ja naprawdę proszę was o komentarze
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że Harry jest już wolny <3
OdpowiedzUsuńCiekawe czy Veronica powie Harremu o tym co zrobił jej Swain
OdpowiedzUsuńAch ta policja taka głupia hahha fajnie, że Harry już wyszedł :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog :3
OdpowiedzUsuńNIEBO <3
OdpowiedzUsuńMusi powiedzieć Harremu o tym co zrobil jej Swain to przecież logiczne.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest naprawdę bardzo oryginalne... W końcu coś nowego, a nie ciągle, że Hazz jest z mafii, jest mega zły itp itd.. I ze główna bohaterka się tnie i wgl bo jest slaba psychicznie.. I ze zawsze cos jej zagraża i w końcu ktoś ją porwie, ale Hero Harry ją uratuje....
Dzięki, że w ogóle zdecydowałaś się na pisanie tego ff, dzięki tobie moje wakacje są mniej nudne :))
~~ Crazzzzzzyyyy