-Idziesz gdzieś dzisiaj?
Podniosłam głowę znad książki do geografii i zauważyłam mamę, która weszła do mojego pokoju.
-Puka się -mruknęłam.
Kobieta wywróciła oczami i skrzyżowała ręce na piersi. Chyba już wiem, po kim to mam.
-Tak, idę -odpowiedziałam na jej pytanie.
-Dokąd?
-Na dwór? -Przekrzywiłam głowę.
-A może by tak konkretniej? -zażądała.
-Jezu, mamo. Weź przestań -jęknęłam. -Mam już osiemnaście lat, nie muszę ci się już chyba spowiadać ze wszystkiego, co robię. -Zauważyłam.
-Póki mieszkasz w moim...
-Tak, wiem -przerwałam jej. -Póki mieszkasz w moim domu, masz przestrzegać moich zasad -zaczęłam udawać jej głos. -Bla, bla, bla. -Wywróciłam oczami.
-Cieszę, się, że się rozumiemy. Więc gdzie i z kim idziesz oraz o której wrócisz?
-Idę do nie powiem ci, z tego też ci nie powiem i wrócę o nie wiem której -wyszczerzyłam zęby. -Coś jeszcze?
-Boże, kiedy ty się zrobiłaś taka wredna? -Westchnęła.
-Zawsze taka byłam. -Posłałam jej całusa.
-Słyszałam od naszej sąsiadki, że widujesz się z jakimś chłopakiem. -Zmieniła temat.
Jejku zaczyna się...
-I?
-Podobno nie wygląda na porządnego -odparła.
-Z jakiego powodu? -Zamknęłam książkę z hukiem.
Droga mamo, mam ochotę cię udusić.
Pozdrawiam, twoje dziecko.
-Wspominała coś o jakiś tatuażach.
-Tak, Harry ma bardzo dużo tatuaży -zgodziłam się. -Pokrywają prawie całe jego ciało -dodałam. -Ale dlaczego to ma określać jego charakter? -zapytałam niezbyt przyjemnie.
-Martwię się o ciebie, Veronica.
Kolejny, niezawodny rodzicielski chwyt. Tym razem zawiedzie.
-Nie masz o co -zapewniłam zirytowana. -Jestem już pełnoletnia i mam co nieco w głowie, więc sobie poradzę. A nawet jeśli masz teraz rację, to wolę uczyć się na błędach, niż od wszystkiego uciekać.
Skrzyżowałam ramiona na piersi, dając jej tym samym do zrozumienia, że nie zmieni mojego zdania.
-No dobrze, jak chcesz. -Wreszcie się poddała. -Masz plany na tę sobotę?
-Chyba nie. -Wzruszyłam ramionami. -Dlaczego?
-Przyjeżdżają ciocia i wujek Lewrenceowie z dziećmi -oznajmiła nagle zachwycona.
Rany. Boskie. Czy to naprawdę się dzieję? Durnowata rodzinka brata mamy. No nie wierzę. Oni są serio pomyleni. Zwłaszcza ta ich czwórka dzieci. No bo kto normalny ma aż tyle dzieciaków? Po co im one? Nie wiem, w tamtych czasach gumki były nielegalne, czy co?
-I co ja mam wspólnego z tymi świrami?
-Nie mów tak o nich, ile razy mam cię prosić? -zganiła mnie.
-A ile razy ja mam powtarzać, że ich nie lubię? -rzuciłam. -Wujek jest w porządku, ale ta jego żona to jakaś pierdolnięta.
-Wyrażaj się! -krzyknęła.
-A nie? -spytałam z przekonaniem. -Tak samo jak ta ich banda bachorów. Biedny wujek Tom -westchnęłam.
-Na litość boską, przestań obrażać ludzi. -Pokręciła głową. -Zostaną na kilka dni, a ty będziesz miła i w sobotę zjesz z nami wszystkimi kolację -nakazała.
Brakuje jeszcze żeby zaczęła grozić mi palcem. Co za kobieta.
-Jeśli nie zdecyduję się wcześniej zabić -mruknęłam.
-Jesteś niemożliwa.
Znowu wywróciła na mnie oczami i sobie poszła.
Sądzicie, że przesadzam? Zdecydowanie nie. Ciocia Mini jest czterdziestoletnią gospodynią, która za każdym razem, gdy mnie widzi, zaczyna mi opowiadać, jak to będzie wspaniale, gdy znajdę sobie męża, będę miała dużo dzieci i jak ona, będę kurą domową. Natomiast jej dzieci: Amber, Lola, Chad i Flynn są tak wnerwiający, że na sam ich widok szlag mnie trafia. Są ode mnie młodsi, chłopcy to szesnastoletni bliźniacy, Am ma piętnaście, a Lola dziesięć lat. Jeszcze gdyby nie byli tacy wścibscy...
No nieważne.
Nie ma co się teraz denerwować, skoro do soboty jeszcze sporo czasu. Teraz powinnam zacząć się ogarniać, bo Harry ma tu być za jakieś czterdzieści minut. Ciekawe jak sobie poradzi w walce. Mam szczerą nadzieję, że wygra. Widziałam, co potrafi i jest po prostu niesamowity. Opanował do perfekcji ruchy, z którymi ja nie daję rady.
Odeszłam od biurka i poszłam pod prysznic. Kilkanaście minut później męczyłam się już z suszeniem włosów i wyborem ubrań. Jak zwykle nie wystroiłam się jakoś szalenie, ale zamiast zwykłych dżinsów wybrałam niesamowicie obcisłe leginsy.
Łuhuhu ależ ja jestem crazy.
No na pewno.
Na górę założyłam koszulę bez rękawów i po szybkim makijażu byłam już gotowa. Wyrobiłam się wręcz idealnie, zostało mi jeszcze pięć minut, które wykorzystałam na załatwienie potrzeb fizjologicznych. Kiedy wyszłam przed dom, Harry właśnie podjechał. Przebiegłam przez ulicę i wsiadłam do wozu.
-Witam pana barana -przywitałam się.
Walnęłam się otwartą dłonią w czoło i zaczęłam śmiać z własnej głupoty. Dlaczego ja to w ogóle powiedziałam? Nawet nie pomyślałam.
-Witam panią, cóż, nie przychodzi mi żadne obraźliwe określenie, które by się zrymowało -odparł z uśmiechem i odpalił.
-Nie miałam tego na myśli -zapewniłam, nie tracąc humoru. -To wyszło z moich ust, nim przeszło przez maszynkę od myślenia.
-Przywykłem, że nie jesteś do końca normalna, więc nie ma problemu.
-Z kim będziesz się bił? -spytałam, opierając się wygodniej na fotelu.
-Z takim jednym chujem -mruknął. -Jak między tobą, a Zoey? -Zerknął na mnie.
No właśnie, jak między mną, a Zoey? Dobre pytanie. Dzisiaj nadal się do siebie nie odzywałyśmy, co było dla mnie trochę męczące. Tęsknię za nią i w ogóle, ale to ona nawaliła, więc czemu ja mam pierwsza do niej przychodzić?
-Nijak, nadal ze sobą nie gadamy. -Wzruszyłam ramionami.
-Powiesz mi wreszcie, o co wam poszło? Bo to, że ma cię za naiwną, nie jest wyjaśnieniem.
-O ciebie -powiedziałam niechętnie.
W tym samym momencie Harry zaparkował przy magazynie. Przed wejściem były tłumy.
-Jak to, o mnie? -Odwrócił się w moją stronę.
-No... normalnie -odparłam wymijająco.
Usłyszałam, jak wzdycha, a potem złapał mnie za brodę i przekręcił tak, że na niego patrzyłam. Uniósł brwi, czekając, aż wszystko wyśpiewam.
-Zaczęła mi mówić jaki to ty jesteś okropny, i że będziesz mnie zdradzał albo rzucisz po kilku dniach.
-Wierzysz w to? -spytał nagle poważny.
-Tu właśnie powstał problem, Harry. -Odpięłam pas i obróciłam się do niego całym ciałem. -Gdybym jej uwierzyła, nie byłoby żadnej kłótni.
Uśmiechnął się szeroko i złapał mnie za biodra, ciągnąc w swoją stronę. W efekcie siedziałam na nim okrakiem.
-A co, jeśli powiedziała ci to wszystko, bo wcześniej rzeczywiście postępowałem tak z dziewczynami?
Zmarszczyłam brwi i przekrzywiłam głowę.
No, okej.
Bawił się laskami.
I co ja o tym myślę?
-Dopóki mnie tak nie potraktujesz, to będzie w porządku -powiedziałam lekko i wzruszyłam ramionami.
-Jesteś pewna? -Objął mnie mocniej.
-Da. -Pochyliłam się i złączyłam nasze usta.
Hazz od razu oddał pocałunek i ścisnął mnie jeszcze mocniej, o ile to w ogóle możliwe. Przygryzłam jego wargę, a on po chwili wsunął język do moich ust.
Takie sytuacje nadal były dla mnie trochę... nowe, ale zdecydowanie nie umywały się do innych doświadczeń.
Całowanie Harrego było jedną z najlepszych rzeczy, jakie kiedykolwiek przeżyłam.
Po bliżej nieokreślonym czasie odsunęłam od niego twarz i przeczesałam jego włosy.
-Chyba musimy iść -przypomniałam.
-Chyba tak -zgodził się.
Sięgnął ręką za moimi plecami i otworzył drzwi. Wysiadłam niezgrabnie, prawie się przewracając, gdy schodziłam z jego kolan. Harry wyszedł zaraz po mnie i uprzednio zamknąwszy auto, wziął mnie za rękę i pociągnął do wejścia.
-Zrobić przejście! -krzyknął ten z tatuażami.
-Harry Styles idzie! -dopowiedział ten z większą ilością tatuaży.
Jak na rozkaz ludzie zaczęli się odsuwać i robić nam miejsce. Normalnie poczułam się jak VIP. Jejku, jacy oni szczęśliwi się zrobili na jego widok. Co chwilę krzyczeli coś typu na pewno wygrasz, stary albo, co preferowały panie: kocham cię. Jakby był jakąś gwiazdą, czy coś. Wyobrażacie sobie, jak dziwacznie i skrępowanie się poczułam, gdy usłyszałam masz zajebistą laskę?
Wreszcie weszliśmy do środka i mogłam odetchnąć z ulgą.
-Zawsze tak jest? -spytałam.
-Tylko kiedy mam się bić -odparł i przyciągnął mnie do siebie, obejmując w talii. Przedzieraliśmy się przez tłum, aż dotarliśmy pod ring, który okrążyliśmy i zatrzymaliśmy się pod ścianą. Spory kawałek oddzielony był kilkoma słupkami, a na bramce pisało VIP. A więc jednak jestem VIPem.
Czuję się dowartościowana.
Weszliśmy na oddzieloną przestrzeń, gdzie na dwóch kanapach ustawionych pod ścianą, siedzieli jacyś faceci, chłopaki, nie wiem, jakie określenie jest najlepsze. W każdym razie byli to inni, niż ostatnio. Na szczęście był wśród nich Zayn, więc nie będę czuła się speszona.
-Siema -zaczęli się ze sobą witać.
-Niezła dupa. -Jeden na mnie spojrzał.
I sytuacja znowu się powtarza. Czy oni wszyscy muszą o mnie mówić, jak o jakiejś pieprzonej rzeczy?
-Nazwij mnie tak jeszcze raz, a ci przypierdolę -zastrzegłam.
Delikatnie mówiąc, opadły im szczęki. Jedynie Zayn, Harry i bodajże Jonnah, którego poznałam ostatnim razem, zaczęli się śmiać.
-Jak zwykle wszystkich chcesz bić -skomentował Mulat, przez co sama się uśmiechnęłam.
-Idę się przygotować -oznajmił Harry. -Zostaniesz tu?
Kiwnęłam głową, a on pocałował mnie we włosy i gdzieś poszedł.
-To jest jego dziewczyna, czy dziwka? -Usłyszałam głos.
Odwróciłam się, nieźle podkurwiona.
-Ty zaraz będziesz pizdą. -Zrobiłam krok, z zamiarem uderzenia go, ale Zayn złapał mnie w porę za ramiona i zatrzymał.
-Mac, weź, kurwa, przestań -warknął mój przyjaciel. -Jeśli dalej będziesz pieprzył o takich rzeczach to wpierdoli ci albo ona, albo Harry -ostrzegł go.
-Taka mała może mi coś zrobić? -zapytał niby to lekceważąco, ale dało się zauważyć, że trochę spokorniał.
-Też trenuje boks, palancie. I to z Hazzem -oznajmił.
Posłałam temu całemu Macowi groźne spojrzenie i uwolniłam się z uścisku Zayna.
-Veronica! -Zawołał jakiś głos.
Obróciłam głowę i ujrzałam Weevela. Uśmiechnęłam się do niego i mu pomachałam. Meksykanin powtórzył moje czynności i zniknął w tłumie.
-Z kim będzie walczył Harry?
Postanowiłam zignorować dupka, który mnie obraził i wszystkich innych, którzy mają ze mną problem.
Chuj im w dupy.
-Z Phillem -odpowiedział mi Jonnah.
-Nienawidzą się, więc będzie niezła jatka -uzupełnił ktoś inny.
-Proszę o uwagę! -Ten sam sędzia, którego widziałam ostatnio wszedł na ring i zaczął uspokajać widzów. -Dziś walczyć będzie obecny mistrz, Harry Styles! -ogłosił, a tłum oszalał.
Dosłownie. Myślałam, że ogłuchnę.
Wtem Harry wszedł na ring. Był bez koszulki, w samych spodenkach i oczywiście rękawicach bokserskich.
Wyglądał... kurewsko seksownie. Ugh, skąd u mnie takie myśli?
-Jego przeciwnikiem jest Phill Lewis!
Ponownie rozległ się krzyk, pisk i te sprawy. Kiedy już wrzawa opadła, sędzia odwalił swoją robotę i dał im znać, że mogą zacząć. Harry od razu rzucił się na przeciwnika i prawdopodobnie złamał mu nos lewym prostym. Wnioskuję to po ilości krwi. Auć, musiało boleć. Ten drugi jednak nie był gorszy i szybko się pozbierał, by potem przyłożyć mu w brzuch.
Opisywanie tej walki byłoby strasznie długie i monotonne.
Raz po raz zadawali ciosy, robili uniki... Gdy wreszcie nadszedł punkt kulminacyjny, to Harry był na przegranej pozycji, bo przewrócił się, kiedy dostał w plecy. Przestraszyłam się, że coś mu się stało, ale podniósł się błyskawicznie i zakończył walkę uderzeniem w szczękę i... cóż, krótko mówiąc, wyrzucił przeciwnika poza ring.
-O kurwa -wyrwało mi się.
To wyglądało tak... surrealistycznie. Nie wierzyłam własnym oczom.
-Zwycięzcą jest Harry Styles! -Usłyszałam krzyk sędziego.
Hazz zszedł powoli z ringu, cały czas się uśmiechając. Tłum był zachwycony. Gdy był już na ziemi, Phill nadal leżał i prawdopodobnie stękał z bólu. Wtedy Harry zrobił coś, co bardzo mi się nie spodobało.
Zaczął go kopać.
Okej, walka walką, wygrana wygraną, ale to przesada. Co innego kogoś pokonać, a okładać leżącego. Wkurzona wyszłam z tej ich zagrody dla wybrańców i zaczęłam się przepychać między ludźmi. Kiedy spotkałam wzrok Harrego, patrzyłam na niego rozczarowana. Nie sądziłam, że jest taki. Zignorowałam go kompletnie i pochyliłam się nad chłopakiem, który półprzytomny leżał na brudnej podłodze.
-Żyjesz? -zapytałam na tyle głośno, by mógł mnie usłyszeć.
Kiwnął głową w odpowiedzi i skrzywił się.
-Ruszcie dupy, idioci! -wydarłam się, zwracając na siebie jeszcze większą uwagę, niż przed chwilą. -Nie wiem jak wy, ale ja, będąc ledwo co przytomną, chciałabym móc złapać oddech!
Wreszcie załapali i zaczęli się rozchodzić.
Jak można być tak nieczułym na cudzy ból?
-Co ty robisz?
Harry złapał mnie za ramię i próbował podnieść z klęczków, ale jednym ruchem odrzuciłam jego rękę.
-Pomagam mu -warknęłam.
Nie wiedziałam jeszcze jak, ale musiałam mu pomóc. Nikt inny by tego nie zrobił.
-Phill! O Boże, Phill! -zaczęła krzyczeć jakaś dziewczyna.
Po chwili kucała obok mnie. Była przerażona, a łzy kapały z jej oczu.
-Trzeba go zabrać do szpitala -powiedziałam jej.
Zemdlał. Był tak blady, a ta krew na jego twarzy i siniaki...
-M-mój brat tu jest -wyjąkała. -Pójdę po niego, ale... z-zostań z nim.
Skinęłam głową, a wysoka brunetka wstała i zaczęła biec w stronę wyjścia. Odwróciłam się i popatrzyłam na Harryego. Cały czas stał obok mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Mógłby chociaż poczuć się winny.
-Zadowolony? -parsknęłam.
-O co ci chodzi? Przecież z prawie każdej walki wychodzi się w takim stanie -mruknął obojetnie.
Kiedy miałam coś powiedzieć, dziewczyna wróciła, a razem z nią dwóch facetów. Podnieśli Philla i zabrali z magazynu.
-Dziękuję. -Pociągnęła nosem i się do mnie przytuliła. -Gdybyś nie wygoniła tych wszystkich ludzi, nigdy bym się do niego nie dostała.
-W porządku. -Oddałam uścisk. -Lepiej już idź, musicie jak najszybciej jechać.
Pokiwała głową i dziękując mi ostatni raz, wyszła. Natomiast ja, próbując choć trochę się uspokoić, wzięłam kilka głębszych oddechów.
To było wstrętne i okrutne.
Rozumiem bicie się z kimś na ringu, kiedy jedna i druga strona świadomie się na to zgadza. Ale to? Jak można okładać człowieka, który nie jest w stanie się obronić? Nie ogarniam tego. Sama wiem jak to jest, gdy ktoś silniejszy od ciebie bije cię albo zmusza do czegoś...
Nie zwracając uwagi na Stylesa i na jego wołania, wybiegłam z magazynu. Słyszałam za sobą jego kroki, ale dogonił mnie dopiero przy samochodzie.
-Zaczekaj! -Złapał mnie za nadgarstek. -Dlaczego tak się zachowujesz?
-Jeszcze pytasz? -krzyknęłam. -On już przegrał, Harry! Pokonałeś go, leżał na podłodze i nie był w stanie się podnieść, a ty jeszcze go dobiłeś!
-Ja... -przerwał. -Może trochę mnie poniosło -dodał po chwili. -Ale dlaczego jesteś na mnie taka wściekła? -Nie rozumiał. -Przecież mogłaś mi to po prostu powiedzieć.
Zakryłam twarz dłońmi, ukrywając pierwszą falę łez.
Znowu miałam to przed oczami. Widziałam siebie, kiedy Khan proponował mi podwózkę, siebie, gdy wybiegłam z jego samochodu, siebie, gdy... to robił. Potem ciemność, która była dużo lepsza od późniejszej świadomości i wspomnień.
-Veronica -powiedział Harry zmartwionym głosem. -Co się stało?
Złapał mnie za ręce i odciągnął je od twarzy.
-Dlaczego płaczesz?
Nie odpowiedziałam mu.
-Wiesz, czemu zaczęłam trenować boks? -zadałam mu natomiast pytanie.
-Co to ma do rzeczy? -Zmarszczył brwi.
-Wiele. -Zaczęłam wycierać twarz. -Zaczęłam trenować, żeby uniknąć takich sytuacji. Sytuacji, gdy ktoś silniejszy robi ci krzywdę.
-Ktoś cię skrzywdził?
-Tak, Harry. -Zacisnęłam zęby. -Zdenerwowałam się tak bardzo, ponieważ to, co zrobiłeś temu chłopakowi przypomniało mi o tym, co sama kiedyś przeżyłam -mówiłam bezbarwnym głosem.
-Powiedz mi, co takiego -poprosił.
-Kilka lat temu ktoś mnie zgwałcił i pobił -wyznałam to wreszcie.
Widziałam, jak kolory odpływają z jego twarzy, a źrenice się powiększają.
Widziałam emocje, które po kolei przez niego przepływały: najpierw szok, niedowierzanie, potem już tylko wściekłość.
OMG! Genialne!!! <3
OdpowiedzUsuńMomenty z Veronicą i Harrym są takie słodkie i urocze *.* <3
Ale Hazz przesadził, szczęście, że Veronica pomogła tamtemu <3
Zapraszam do siebie na nowy rozdział :D <3
http://different-world-1d.blogspot.com/
Hazz zachował się strasznie Veronica zachowała się bardzo w porządku co do Phila .
OdpowiedzUsuńStrasznie mi jej szkoda , nawet nie potrafie sobie wyobrazić jak to jest zostać zgwałcona :(
Moge się tylko domyślać .
A co do rozdziału jak zwykle świetny <3
Cudowny !<3
OdpowiedzUsuńO kurwa ale dojebałaś o ja pierdole genialny rozdział (przepraszam za słownictwo) omg jestem ciekawa co Harryzrobi o cholera..... zdecydowanie poprawiłaś mi humor ♡
OdpowiedzUsuńBoszzzzz ale boski rozdzial ciekawe co zrobi Harry!???
OdpowiedzUsuńAaa omg zajebisty ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńSuper czekam nn
OdpowiedzUsuńNarescie mu powiedziała ! Mam nadzieje, że powie mu kto to jej zrobił, ale powstrzyma, żeby go nie pobił tylko jej pomógł zlapać tego skurwiele :D Kocham ten blog, jesteś fantastyczna <3 - Weronika :*
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa a zarazem boje się co z tym wszystkim zrobi Hazz :|
OdpowiedzUsuńI najważniejsze czy Veronica powie Hazzie przez kogo zostala zgwałcona ?
Czekam z niecierpliwością na Next <3
Sylwia
Cudo Cudzik Cudenko ! :***
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa genialne! !!!!
OdpowiedzUsuńcudne opowiadanie ! dopiero dzisiaj je odkryłam ale strasznie mnie wciągnęło ;) czekam z niecierpliwością co będzie dalej
OdpowiedzUsuńO ja pierdole ! Genialny
OdpowiedzUsuńWow wow wow co zrobi Harry ?
OdpowiedzUsuńNexttttt
OdpowiedzUsuńBłogosławię moją koleżankę i cb ona mi wysłała linka do tego bloga
OdpowiedzUsuńKomentujcie czekam nn
OdpowiedzUsuńBoje się reakcji Harrego
OdpowiedzUsuńDlaczego w tym momencie dlaczego? !?!?!?!?
OdpowiedzUsuńNext please ;*
OdpowiedzUsuńAaaaaaa ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ciebie i tego bloga .
Jak można mieć taki talent gdy ja jestem takim beztalenciem ? :D
Czekam jak na spilkach na next :**
Nati x.X
Czy ktoś Ci kiedyś mówił że to co robisz jest świetne ?
OdpowiedzUsuńBzdura , pewnie słyszysz to na karzdyn kroku i uwierz że to prawda :******
Kocham<3
Ejjjjjjjj dalej proszę ;*
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj dziś następny bo umrę z ciekawości <3
OdpowiedzUsuńjejku cudowny chve nn <333
OdpowiedzUsuńwez juz piszz bo ja nie mogę soe doczekać !!!! :*
OdpowiedzUsuńO ja Cię pierd...:p
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste ! Jesteś świetna
»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»»
Cudownie napisane! Poprostu kocham <3
OdpowiedzUsuńM
OdpowiedzUsuńMI
MIO
MIOD
MIODN
MIODNE
MIODN
MIOD
MIO
MI
M
<3
Usdjfejjwkwsn błagam proszę i nwm co jeszcze dodaj rozdział
OdpowiedzUsuń