Sięgnęłam do kieszeni dżinsów i wyciągnęłam telefon.
Do: Alice;
Gotowa?
Poczekałam chwilę na odpowiedź.
Od: Alice;
Tak. Trochę się boję, chociaż w sumie moje zadanie nie jest tak... wyczerpujące... jak twoje...
Przeczytałam sms'a i pokiwałam sama do siebie głową. Chętnie powierzyłabym moje "wyczerpujące" zadanie którejś z nich, ale niestety zdaję sobie sprawę z tego, że to ja muszę to zrobić.
Do: Zoey;
Jak u was?
Odpisała już po kilku sekundach.
Od: Zoey;
Wszystko okej. Mam tylko nadzieję, że Vic będzie się zachowywać...
Odłożyłam telefon i zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie. Czas jechać. Wyszłam z domu i podeszłam do samochodu Ali, która właśnie po mnie przyjechała.
-Jestem taka nabuzowana, że nie wiem jak wytrzymam do trzeciej lekcji... -westchnęła, gdy wsiadłam.
Nie odpowiedziałam, tylko zapięłam pas i otworzyłam okno. Chyba zauważyła, że nie jestem w nastroju, więc odjechała nie mówiąc nic więcej.
Pod szkołę dotarłyśmy jakieś dziesięć minut przed rozpoczęciem lekcji. Zo i Vicky już na nas czekały.
-Wiecie, co macie robić? -zapytałam ochrypłym głosem.
-Jasne -odparła Vic. -Damy z siebie wszystko.
Uśmiechnęłam się lekko, ale w środku czułam mdłości. To, co zamierzamy zrobić... a właściwie, co JA zamierzam zrobić... Będę musiała złamać prawo, ale to nie to sprawia, że ręce mi się trzęsą i pocą. To strach przed Swain'em czai się gdzieś w zakamarkach mojego umysłu.
-Mam nadzieję, że uda nam się to zakończyć -powiedziałam po dłuższej chwili.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie, czując nagłą potrzebę samotności. Nie, to nie samotności chciałam. Chciałam się przytulić. Do Harry'ego. Mimowolnie zaczęłam szukać go wzrokiem. Stał przy swoim aucie z kolegami. Ale wcale nie wyglądał, jakby ich słuchał. Miał nieobecny wyraz twarzy, aż... mnie zobaczył. Zamrugał kilkakrotnie, jakby chciał się upewnić, że wzrok nie płata mu figli. Patrzyłam na niego przez chwilę bez wyrazu, a kiedy zrobił krok w moją stronę, uciekłam jak tchórz do budynku szkoły.
-Potem z nim pogadasz, potem... -zaczęłam mamrotać pod nosem.
Kilka chwil później rozległ się pierwszy dzwonek. Uczniowie zaczęli napływać do klas, a ja razem z nimi.
Jakoś w połowie trzeciej lekcji szturchnęłam w ramię siedzącą obok mnie Alice. Skinęłam do niej głową, gdy na mnie popatrzyła. Zrozumiała, że to już.
-Auaaa!!! -krzyknęła, spadając z krzesła.
Jej kolana rąbnęły o posadzkę z głuchym łoskotem. Po klasie rozszedł się gwar; ktoś krzyknął, ktoś inny wstał, żeby lepiej widzieć, co się dzieję.
Udając przerażenie uklęknęłam obok Ali i złapałam ją za ramię.
-Co ci jest?
Nauczyciel szybko do nas podbiegł, ale nie bardzo wiedział, jak się zachować.
-Ja...Auć!
Blondynka złapała się za brzuch wykrzywiając twarz w grymasie bólu.
Nie ma co, niezła z niej aktorka.
-Nie wzięłam leków... -zawyła. -Przeciwbólowych... miałam niedawno operację i... zapomniałam... Mam je w domu...
Robiła imponujące pauzy między słowami, jak gdyby samo mówienie sprawiało jej ból.
-Trzeba cię zabrać do pielęgniarki... albo zadzwonić po pogotowie! -panikował pan Miller.
-Nie -jęknęła. -To... już przechodzi... -wzięła głębszy oddech i uniosła głowę, opierając się o mnie. -Już jest lepiej, ale... -urwała. -Powinnam pojechać po tabletki.
-Nie możesz prowadzić w takim stanie... -belfer był wyraźnie zakłopotany i nie wiedział, co począć.
-Ja ją zawiozę -powiedziałam przejętym głosem. -Wiem, co to za lekarstwa, więc na pewno jej pomogę.
-No dobrze, dobrze... idźcie...
Objęłam Alice ramieniem i dźwignęłam do góry. Usiadła na chwilę, a ja zebrałam nasze rzeczy do toreb. Blondynka złapała mnie pod rękę i wyszłyśmy z sali.
-No nieźle -parsknęłam.
-Zdolności wrodzone -zachichotała.
Ale szybko spoważniałyśmy, wiedząc, co będzie następne.
Pobiegłyśmy do jej samochodu i szybko odjechałyśmy. Nasz cel to dom Swain'a i jego żony. Musiałyśmy się sprężać, bo Noel po tej lekcji kończy pracę, a Amy, czy jak tam ta jego żonka ma na imię, właśnie wyszła do swojej. Skąd to wiem? Cóż... wynajdowanie informacji przestało być dla mnie trudnością odkąd włamałam się do laptopa taty... Teraz wiem gdzie i jak szukać tego, co mi potrzebne.
Po dziesięciu minutach dotarłyśmy pod nowocześnie wyglądające mieszkanie.
-To tutaj? -zapytała.
Zaczęłam skanować wzrokiem budynek. Drzwi wejściowe, wyglądające na cholernie solidne, cztery okna od frontu, z prawego boku widać kawałek balkonu...
-Chyba tak -odparłam i wyszłam z auta. -Muszę lepiej się przyjrzeć... nie wiem, z której strony powinnam...
Zmarszczyłam brwi i doszłam do wniosku, że jeśli nie znajdę nigdzie otwartego okna, to balkon będzie chyba najlepszym rozwiązaniem -mają tam pod płotem żywopłot, więc jeśli nikt nie będzie akurat przechodził po chodniku, to nie zostanę zauważona, nawet jeśli sąsiedzi będą akurat na podwórzu.
-Zoey dzwoni -poinformowała blondynka.
Odebrała, a po chwili i mój telefon zaczął pikać -włączyła grupową rozmowę. Wyciągnęłam z kieszeni małą słuchawkę i wsadziłam ją do ucha.
-Słyszycie mnie? -zapytała Zo.
-Tak.
-Idę -mruknęłam i przeszłam przez ulicę, a Alice wróciła do auta i zaczęła obserwować okolicę.
Podeszłam do furtki i nacisnęłam klamkę. Zamknięte. Rozejrzałam się dyskretnie, ale było pusto. Złapałam się więc płotu i zaczęłam się wspinać. Na moje szczęście ogrodzenie nie było wysokie, więc na drugą stronę mogłam po prostu zeskoczyć. Otrzepałam ręce z trawy i wyprostowałam się. Ruszyłam wokół domu, szukając uchylonych okien, ale nie było takich. Podeszłam więc do balkonu. Gdybym była odrobinę wyższa, sięgnęłabym do niego na wyciągniętych rękach. Niestety. Wyglądał w miarę solidnie, więc podskoczyłam i zawisłam nad ziemią. Znowu zaczęłam się podciągać, aż złapałam się barierki i weszłam na balkon. Parsknęłam, gdy drzwiczki okazały się otwarte. Sądziłam, że będę musiała bardziej się namęczyć.
Harry's POV
Veronica i Alice nie wróciły już do szkoły. Vicky i Zoey też zmyły się po lekcji z panem Miller'em. Nie wygląda mi to na przypadek... Ale o co może chodzić? Cóż, gdybym nie był takim dupkiem, to może by mi powiedziała. Kiedy zobaczyłem ją na tym parkingu, tak strasznie chciałem z nią pogadać, a ona... uciekła. Nie powiem, zabolało.
-Ej, Hazz, mówię do ciebie -Zayn szturchnął mnie w bok.
Popatrzyłem na niego tępo.
-Co?
-Rozumiem, że jesteś zakochany i bujasz sobie w różowych obłoczkach -zaczął się nabijać -ale mógłbyś też od czasu do czasu wrócić na ziemię.
Wywróciłem oczami i westchnąłem.
-Nie bujam w żadnych obłoczkach, tylko...
-Tylko co?
-No... pokłóciliśmy się -mruknąłem niezręcznie.
Nie lubię się zwierzać.
-Och... nie spodobała ci się jej bielizna? -parsknął śmiechem.
-Jeśli masz być chujem, to się lepiej zamknij -prychnąłem.
-No dobra, już dobra -uniósł ręce w obronnym geście. -To co się stało? Wujek Zayn doradzi w każdej sprawie.
-No bo... ee...
-Jeśli przy niej też tak się jąkasz, to nie dziwie się, że jest wkurzona. A wasza kłótnia, swoją drogą, musiała być dosyć śmieszna. Ona się wydziera, a ty na to "yyy... ee... no... hm..."
-Jeśli mam ci cokolwiek powiedzieć, to zamknij mordę i słuchaj -warknąłem.
-No? -ponaglił mnie.
-Mocno się wkurwiłem, bo... -urwałem, dochodząc do wniosku, że za chuj nie powiem mu dlaczego. -No nieważne dlaczego. Chodzi o to, że się na niej wyżyłem. No wiesz, zacząłem się wydzierać i zrobiłem się dupkiem.
-W takim razie ją przeproś? -popatrzył na mnie jak na idiotę.
Gdyby to było takie proste...
-Chciałem. Dziś rano, na parkingu, tyle, że jak miałem do niej podejść, to się zmyła.
-Stary, czy ty naprawdę sądziłeś, że z uśmiechem na ustach będzie czekać, aż łaskawie do niej przyjdziesz, potem rzucisz "sorry", a ona wpadnie w twe ramiona? -spytał sarkastycznie.
-Dobra, zejdź już ze mnie -fuknąłem. -Po co ja w ogóle z tobą o tym gadam? -wywróciłem oczami.
Veronica's POV
-I jak? -usłyszałam w słuchawce głos Zoey.
-Na razie okej -mruknęłam. -Gdzie on jest?
-Właśnie wszedł do marketu -zameldowała.
-A u ciebie, Ali?
-Czysto -odparła. -Nikt się nie kręci.
Westchnęłam i zaczęłam rozglądać się po ich salonie. Był duży, przestronny, ale brakowało mu charakteru... wyglądał, jakby ktoś miał jakąś obsesje na punkcie nowoczesności -nawet nie powiedziałabym, że ktoś tu mieszka -wszystko było takie... sterylne. Podeszłam do pierwszej lepszej szafki i zaczęłam w niej grzebać.
-Czego tak właściwie szukasz? -teraz odezwała się Vicky.
-Powiem wam, jak to znajdę.
Nic ciekawego nie wpadło mi w ręce; jakieś albumy ze zdjęciami, drogi aparat i różne kabelki, wyglądające na ładowarki do telefonów. No to idziemy dalej. Obszukałam cały salon, ale nie było w nim nic, co odstawałoby od normy. Sprawdzałam nawet w kanapie.
-Tu jest czysto -oznajmiłam. -Lepiej sprawdzę u nich w sypialni albo w gabinecie, jeśli coś takiego tu jest.
-Dobry pomysł.
-Co ze Swain'em? Nadal w sklepie?
-Mhm. Zoey poszła za nim, żeby go sabotować.
-Sabotować? -zaśmiałam się.
Weszłam po schodach na górę i szybko odnalazłam sypialnię, której drzwi były uchylone. Przekroczyłam próg i w oczy rzuciło mi się idealnie zasłane, ogromne łoże z baldachimem. No, całkiem nieźle się urządzili.
-Stwierdziła, że facet na zakupach dużo czasu nie spędzi, więc poszła mu trochę poprzeszkadzać -wytłumaczyła.
Podeszłam do toaletki z ciemnego drewna i otworzyłam laptopa, który na niej leżał. Nie miał żadnych zabezpieczeń. Ale z drugiej strony ja nie miałam wiele czasu. Podłączyłam więc pendrive'a i skopiowałam zawartość twardego dysku. Włączyłam też historię przeglądanych stron internetowych, ale oprócz portali pornograficznych nie było nic nadzwyczajnego. No może tylko to, że jego żona jest uzależniona od internetowych zakupów. Zaczęłam szukać dalej; przekopałam się przez wszystkie szafki, ale nic nie było. Podeszłam więc do szafy. Przerzucałam ubrania w nadziei, że może coś między nimi ukrył. Zrezygnowana miałam już ją zamknąć, ale rzuciło mi się w oczy coś... Wzięłam do ręki koszulkę z logo naszej szkoły. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale... jakoś mi tu nie pasowała. Jego żona to elegancka kobieta i na pewno by czegoś takiego nie włożyła, a poza tym, to T-shirt byłby na nią za mały; jest do niego za wysoka. Wzięłam go do ręki i zaczęłam przyglądać się z każdej strony. Na metce czarnym markerem ktoś napisał słowo ALEX... Zdumiona oparłam się o drzwi szafy, a oczy zaszły mi mgłą. On... miał... Na pewno miał z nią coś wspólnego...
-Masz coś, Vero? -z transu wyrwał mnie głos Alice.
-Tak... -przełknęłam slinę. -Znalazłam koszulkę należącą do Aleksandry...
-Że co?! Ale... skąd wiesz, że to jej?!
-Jest podpisana -mruknęłam. -Szukam dalej -dodałam.
Zamknęłam wielką, dębową szafę, a T -shirt zaczepiłam sobie o pasek u spodni. Musi być tu coś jeszcze. Po prostu musi! Zrobiłam kolejną rundkę wokół szafek, ale co z tamtych rzeczy niby miałoby mi pomóc? Bielizna jego żony? Jakieś opasłe tomy książek historycznych? Złapałam za jedną z nich i wyrzuciłam na podłogę w nagłym przypływie złości. Odwróciłam się, żeby ją podnieść i schować, ale... coś z niej wystawało.
-Veronica, zmywaj się! -krzyknęła Zoey. -Wyszedł już! Właśnie odpala auto! Słyszałam, jak dzwonił do niego jakiś kumpel i za 10 minut mają się u niego spotkać! -mówiła szybko, spanikowanym głosem.
-Czekajcie na mnie i Ali w kawiarence u Gemmy -poleciłam.
Podbiegłam do książki i ją otworzyłam. Kartki były wydrążone, a w nich znajdował się... śrubokręt?
-To żart? -parsknęłam.
Wzięłam przedmiot do ręki i zaczęłam się rozglądać. Do czego to mu potrzebne?! Przejechałam wzrokiem po całym pokoju i jedyne, do czego mógłby tego użyć, to otwór wentylacyjny. Złapałam krzesło i podsunęłam je pod ścianę. Weszłam na nie i zmrużyłam oczy, patrząc przez kratki. Coś... coś tam było! Już miałam zacząć przekręcać śrubki, ale powstrzymała mnie Alice.
-On tu jest! -wydarła się. -Właśnie podjechał! Uciekaj stamtąd!
Zeskoczyłam szybko z krzesła i odłożyłam je na miejsce. Śrubokręt i książka również z powrotem znalazły się w szafce. Rzuciłam się biegiem do laptopa, zabrałam pendrive'a i zamknęłam urządzenie. Wyszłam szybko z sypialni i gdy byłam już na schodach, usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka.
-Kurwa! -szepnęłam zdesperowana.
Odwróciłam się na pięcie i wróciłam do ich pokoju. Nie wiedziałam, co robić, a jego kroki były coraz głośniejsze. Jest już na korytarzu -przeszło mi przez myśl. Jak najszybciej wlazłam pod łóżko. Właśnie chowałam nogi, gdy wszedł. Zasłoniłam sobie usta ręką, żeby nie usłyszał mojego drżącego oddechu. Przekręciłam się też na bok i zaczęłam obserwować ruchy jego stóp. Nagle zadzwonił telefon.
-Co jest? -mruknął do słuchawki i usiadł przy komputerze.
Przez chwilę słuchał rozmówcy, a potem warknął:
-Dobrze wiesz, że to nie moja wina!
Kolejne kilka sekund ciszy.
-To ta suka, Torreto!
Znowu cisza.
-Zrobiła się cholernie zawzięta i wścibska! -krzyczał do słuchawki. -Nie, nic z nią nie rób.
-Nie obchodzi mnie, że jej nienawidzisz -prychnął. -Zostaw ją mnie. I nie, nie powiem ci, dlaczego mnie tak nie znosi, nie twój interes.
I się rozłączył. Leżałam tam, totalnie skołowana... Dlaczego on rozmawiał o mnie?! I z kim?!
-Głupia dziewucha -wymamrotał pod nosem.
Ktoś zapukał do drzwi i Swain wyszedł. Wydostałam się szybko spod łóżka i zatrzymałam przy toaletce. Zostawił telefon. Sięgnęłam po niego i wybrałam ostatnie połączenie. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż ktoś odbierze.
-Halo? -usłyszałam dziewczęcy głos... sprawiał wrażenie, jakby właścicielka była młoda... -Halo, misiu? Coś się stało?
Rozłączyłam się nie mogąc odpędzić od siebie wrażenia, że skądś znam ten głos... Odłożyłam telefon i podeszłam do okna. Było trochę wysoko, ale przy ścianie rosły krzaki. Odwróciłam się do drzwi, słysząc kroki i głosy:
-Chodź, pokażę ci ten film, mam go na laptopie.
Zmusiłam się, żeby otworzyć to nieszczęsne okno. Weszłam na parapet i zaczęłam przez nie przechodzić. Chwyciłam się mocno parapetu z drugiej strony i jedną ręką zasunęłam za sobą szybę. Wtedy weszli do pokoju. Spojrzałam w dół i przełknęłam nerwowo ślinę.
-No to jazda -mruknęłam i puściłam się.
Upadek był ogłuszający. Krzaki go nieco zamortyzowały, ale podrapały mi za to ręce. Podniosłam się, czując, że kręci mi się w głowie. Zaczęłam biec do płotu, ale zrezygnowałam z przełażenia przez niego i wybrałam furtkę. Kiedy opuściłam ich podwórze poczułam niesamowitą ulgę i wolność. Przebiegłam przez ulicę i wskoczyłam do auta Ali.
-Jedź! -krzyknęłam, a dziewczyna odjechała z piskiem opon.
***
I jest już kolejny! :) Przez to, że tak szybko komentujecie, muszę się strasznie spieszyć ;3
A tak z innej beczki, to może znacie jakieś fajne seriale, godne polecenia? Ja oglądam Pretty Little Liars, The Vampire Diaries, The Originals, Game of Thrones, The Walking Dead, Awkward i wiele, wiele innych, ale w większości z nich nowe sezony dopiero za kilka miesięcy i tak naprawdę, to nie mam co oglądać ;/ jakieś propozycje? ^^
Super jak Awsze kicia ♥ ♥ ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rpzdział ;)
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o seriale to też oglądam słodkie kłamstewka i pamiętniki wampirów. Bardzo polecam Teen Wolf oraz Supernatural ;)
Revenge jest też spoko :)
UsuńO co chodzi?
UsuńPo za tym blog zajebisty:-*
Pod rozdziałem zapytałam, jakie seriale możecie mi polecić ;3
UsuńPS zakochałam się w Teen Wolf, normalnie najlepszy serial, jaki kiedykolwiek oglądłam! ^^
Zajefjny rozdział ♥ Next <333
OdpowiedzUsuńIntryga się zagęszcza heheheh świetny czekam nn ♡
OdpowiedzUsuńAle świetny rozdział :***
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
O boże dostałam zawału jak Swain wszedł do sypialni uhhh ;)
OdpowiedzUsuńJestem tak strasznie ciekawa co znajduje się za tą kratką wentylacyjną , że zaraz zejde z tej ciekawości :p
Od samego początku przeczówałam że ze gwałtem i śmiercią Alex stoi Swain , jebany cwel !!!
Mam nadzieje że Torreto zostala nie załóważona jak uciekała z tego nieszczęsnego domu .
Świetny rozdział jesteś niesamowita <3
Czekam na next oczywiście z niecierpliwością (;
szkoda, że nie porozmawiali... ale Vera miała co innego na głowie, wgl fajną akcję zaplanowały :D do następnego :*
OdpowiedzUsuńkoocham, dalej <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że wkrótce się pogodzą, bo widać Harry cierpi :( cudna z nich para i nie mogą się rozstać <3 czekam :*
OdpowiedzUsuńdziewczyny odwaliły kawał dobrej roboty :D ogółem świetne, dalej <3
OdpowiedzUsuńwspaniałe <3 czekam na next, ale z seriali niestety nic ci nie zaproponuję, bo nie oglądam takich rzeczy jak ty :/
OdpowiedzUsuńcudeńko *.* LOVE IT <3 już nie mg się doczekać kolejnego rozdziału :*
OdpowiedzUsuńZaje...aaaaaaa! :D <3 Niesamowity! <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3 Mam nadzieję, że Ronnie i Hazz szybko się pogodzą :D No i jeszcze na stówę dziewczyny będą miały coś na tego pedała <3
http://different-world-1d.blogspot.com
http://maniac-harrystylesff.blogspot.com
C
OdpowiedzUsuńCU
CUD
CUDE
CUDEŃ
CUDEŃK
CUDEŃKO
CUDEŃK
CUDEŃ
CUDE
CUD
CU
C
<3
eeextraaaa <3
OdpowiedzUsuńczekam z niecierpliwością nn <3 śliczne <3
OdpowiedzUsuńbrilliant! <3
OdpowiedzUsuńtak strasznie się cieszę, że znalazłam tego bloga <3 trafiłam na niego przypadkiem :D jest cudowny, czekam na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńnie wytrzymam, jeśli oni się nie pogodzą xD tak wgl to ciekawe czemu Hazz się tak zdenerwował wtedy... I'm waiting :*
OdpowiedzUsuńmoja koleżanka ogląda japońskie anime i jej się to strasznie podoba, jak chcesz możesz zajrzeć :D co do rozdziału: perfect <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńfantastico :* (czy jak to tam się pisze) :D
OdpowiedzUsuńakcja rozwija się coraz bardziej, więc teraz zżera mnie ciekawość, co się w nexcie wydarzy *.* super <3
OdpowiedzUsuńale się jaram <3
OdpowiedzUsuńKOOOCHAM CIĘ! :* TEGO BLOGA TEŻ ;)
OdpowiedzUsuńliczę, że następny pojawi się już jutro <3
OdpowiedzUsuńTen blog jest PER-FECT :D Nie mogę się doczekać następnej części ;)
OdpowiedzUsuńC
OdpowiedzUsuńCU
CUD
CUDO
CUDOW
CUDOWN
CUDOWNE
CUDOWN
CUDOW
CUDO
CUD
CU
C
<3
czeekaaam nn :*
OdpowiedzUsuńJesteś wspaniała !!!
OdpowiedzUsuńPisz dalej bo to co robisz jest zawodowe <3
To jest super !!! Kiedy pojawi się następny rozdział? Nie mogę się doczekać !!!
OdpowiedzUsuń